Zapisane w pamięci P. Władysława Gromka

Historia domu kultury w Bychawie utkana z pamięci pracowników i dyrektorów…

Zapisane w pamięci P. Władysława Gromka, dyrektora domu kultury w Bychawie w latach 1979-1990

 

Poproszony o kilka słów refleksji na temat pracy w domu kultury – kreślę je, posiłkując się własną pamięcią i wrażeniami, które utrwaliły się w niej, a które są niekoniecznie takie same jak innych osób wówczas uczestniczących w działaniach kulturalnych czy też pracujących w naszej placówce. To oczywiste, jak sądzę.
Moje pierwsze zetknięcie z domem kultury w Bychawie nastąpiło w 1962 r. ( przyjechałem w tydzień po jego uruchomieniu i po „owych" głośnych dożynkach wojewódzkich). Muszę przyznać, że fakt iż Bychawa – skromne, nieduże , niedawno „powstałe" po wielu latach miasteczko, któremu nadano status powiatu i przywrócono prawa miejskie – posiadała dom kultury z prawdziwego zdarzenia, był czymś, dla mnie, bardzo znaczącym. Przypomnę, że z budynków tzw. użyteczności publicznej – posiadała ona ponadto, jedynie – budynek Prezydium Powiatowej Rady Narodowej, Przychodni Zdrowia, Liceum Ogólnokształcącego, Gminnej Spółdzielni i Banku Spółdzielczego, (szkoła podstawowa i dom towarowy – były dopiero w budowie). I trzeba przyznać , że była to instytucja niezwykle potrzebna. Biblioteka, kino, kawiarnia, imprezy rozrywkowo-estradowe… wszędzie nieprawdopodobne tłumy. A potańcówki, zabawy i bale „… jak za cara".
Moja praca w domu kultury, w latach 1974-1990 – to praca w Powiatowym, później Miejskim, a na końcu Bychawskim Domu Kultury. Wspominam o tym dlatego, że likwidacja powiatów była faktem degradującym wszystkie poziomy życia miasta, zmniejszającym ich rangę. Również kultury. W 1975 r. uległa zmianie nie tylko nazwa placówki ( z Powiatowego na Miejski; a właściwie oczekiwano od nas zmiany na Miejsko-Gminny Dom Kultury, przed czym broniąc się zaproponowaliśmy Bychawski Dom Kultury – w 1984 r.). Zmiany dotyczyły zasięgu działalności, obsady kadrowej, dotacji finansowych. Osobiście odebrałem tę polityczną decyzje jako uderzającą, przede wszystkim właśnie, w takie małe miejscowości. Zrównywało to Bychawę i dom kultury – również – z ośrodkami gminnymi. Tego nie dało się przezwyciężyć do dzisiaj. Pomimo wielu wysiłków.

 

Wrócę do pierwszych wrażeń z 1974 r., kiedy to zatrudniłem się w Powiatowym Domu Kultury. To co zarejestrowałem i zapamiętałem ( podobno pierwsze wrażenia są właściwie najtrwalsze i trudno zbywalne) z tych pierwszych obserwacji to:
braki w wyposażeniu w sprzęt, meble, instrumenty i akcesoria sceniczne, a zwłaszcza stały brak środków finansowych ( na wszystko!); tak zresztą pozostało do 1990 r. Brak środka transportu ( kiedy udało się go w końcu uzyskać, to okazało się, że „pożera" zbyt dużą ilość dotacji placówki; drugi samochód po długim i kosztownym remoncie jeździł przez miesiąc, po czym po wypadku i rozbiciu go – nigdy już, od owego 1978 r. – pojazdu służbowego placówka nie posiadała.

 

Zauważyłem również dotkliwy rozbrat między oczekiwaniami społecznymi a możliwościami placówki – w każdym zakresie ( o władzach nie wspominam bo te oczekiwania już nie tylko rozmijały się ale wręcz rozjeżdżały ). Tak podobno, było we wszystkich placówkach. Położenie Bychawy, jej wielkość, ilość mieszkańców, wielkość tzw. inteligencji, ilość szkół ponadpodstawowych, zakładów pracy powodowała zauważalną dla mnie „prowincjonalność" środowiska, taka była również nasza placówka – dom kultury. Wszyscy aspirowaliśmy do czegoś wyższego, bogatszego, lepszego, czegoś co by bodaj nas wyróżniało – niezależnie od rzeczywistości i miejsca jakie nam wyznaczono. Myślę o całym środowisku miasta.
Jego mieszkańcy oczekiwali od domu kultury ofert kulturalnych tak urozmaiconych, jak środowiska, które tych ofert spodziewały się. Najchętniej do domu kultury przychodziły oczywiście dzieci i młodzież – indywidualnie, ale również szkoły jako zbiorowość o określonych oczekiwaniach i najchętniej uczestniczące w oferowanych propozycjach.
Później okazało się, że placówka jest potrzebna w stopniu nie mniejszym osobom w wieku poprodukcyjnym (emerytom i rencistom).
Dla tej części środowiska, którą określa się jako „osoby pracujące" najbardziej oczekiwane było nie osobiste uczestnictwo w kulturze, a jedynie korzystanie z repertuaru kina, imprezy estradowo-rozrywkowe, czy samo obejrzenie przedstawień wyjazdowych teatru, spotkania z ciekawymi osobami, udział w zabawach i balach karnawałowych (ciekawym zjawiskiem jest fakt, że po stanie wojennym chęć do zabaw, a zwłaszcza do udziału w balach „andrzejkowych" czy sylwestrowych znacznie zmalała, aż do prawie całkowitego ich zniknięcia z działalności domu kultury; a pamiętam „takie", że brakowało stołów, krzeseł i miejsc we wszystkich salach budynku). A dyskoteki się ostały! To ciekawe!

Z tego okresu 1974-1990 trzy daty wydają mi się najistotniejsze:

1) likwidacja powiatów 31 maja 1975 r. – jako koniec aspiracji do odgrywania znaczącej roli przez miasto i wszystkie jego, niemal, instytucje, a więc i dom kultury w nie mniejszym stopniu.

2) Stan wojenny 13 grudnia 1981 r. ,nie mam tu na myśli , tylko, jego konsekwencji politycznych, ale raczej te społeczne, które przyniosły zmiany we wzorcach zachowań młodzieży, ich brutalizację posuniętą do negacji wszystkiego co normalne i akceptowane społecznie i oczywisty upadek autorytetów; w domu kultury oznaczało to awantury, bójki, straty materialne

3) zmiany 1989 r. i wybory czerwcowe 1990 – jako całkowita odmiana sposobu funkcjonowania placówki kulturalnej w nowej rzeczywistości politycznej i pojawienie się zupełnie nowych problemów, w tym odzyskanie uczestników życia kulturalnego w niezwykle trudnej sytuacji jaka zaczęła się kształtować w mieście ( likwidacja zakładów pracy, ubożenie ludności rolniczej, bezrobocie, itd. )

 

To są, jak sądzę, trzy cezury wyznaczające najistotniejsze zmiany w życiu domu kultury, jego pracowników i tych, którzy ten dom kultury, w tym czasie uważali, za miejsce ważne i potrzebne w życiu miasta, w ich życiu.
 
Z form pracy, które prowadziliśmy, czy też z wydarzeń, o których warto wspomnieć, wymieniłbym:
– zespół tańca ludowego, istniejący w zasadzie niemal od początku i niemal bez przerw, w różnych kształtach, do dziś
– założenie Klubu Seniora i funkcjonowanie jego zespołu śpiewaczego ( od 1975 r. do dnia dzisiejszego)
– utworzenie pierwszego w województwie lubelskim Dyskusyjnego Klubu Filmowego przy placówce kulturalnej ( we wrześniu 1974 r.); drugim był DKF przy Wojewódzkim Domu Kultury w Lublinie.
– Organizacja Ogólnopolskich Dożynek Młodzieżowych ZMW – 1984 r.
– Bychawska Podkowa – coroczne spotkania zespołów tańca ludowego (1985-1989)
– powołanie do życia Bychawskiego Towarzystwa Regionalnego (1986 r.), które w rok później było współorganizatorem uroczystości 450-lecia nadania Bychawie praw miejskich.
– organizacja 450-lecia uzyskania praw miejskich przez Bychawę w 1987 r. oraz sesji naukowej na temat dziejów Bychawy.
– rozpoczęcie wydawania Gazety Bychawskiej (17 marca 1990 r.). Wydawcami byli: Komitet Obywatelski, NSZZ RI, Bychawskie Towarzystwo Regionalne – niemniej siedzibą gazety był dom kultury, a znaczną część prac redaktorskich wykonywały osoby tu zatrudnione.

Poza wspomnianymi już przeze mnie różnymi działaniami domu kultury dla przypomnienia wspomnę, niektóre formy działalności prowadzone „na co dzień" w placówce w okresie, o którym przyszło mi przypominać:

– kółko plastyczne
– kółko rytmiki dziecięcej
– ognisko muzyczne
– klub szachowo-brydżowy
– drużyna brydża sportowego
– klub fotograficzny
– koło turystyczne
– zespół muzyczny
– kółko recytatorskie … i inne

Jak pamiętam, w pewnych okresach prowadzonych było, jako zajęcia stałe 16-18 form zajęć. Na tle podobnych placówek wypadało to całkiem dobrze. A zresztą – nie będę ukrywał – wypadało dużo lepiej niż „całkiem dobrze", dzięki czemu ocena domu kultury była niezła (tuż po stanie wojennym mieliśmy cztery bardzo dokładne kontrole, w tym tę wojskową! – i wyszliśmy z nich z dobrymi ocenami). Wspominam o nich dlatego, że chciałbym podkreślić, że jak we wszystkich instytucjach, niezależnie od kondycji finansowej i innych uwarunkowań – wszystko zależy od ludzi, którzy te instytucje tworzą i w nich pracują. To co udało się w pracy domu kultury osiągnąć, stało się za sprawą zatrudnionych tu pracowników, osób pracujących społecznie na rzecz domu kultury, instytucji współpracujących, takich jak: biblioteka, kino, szkoły, administracja miasta.

Wszystkim osobom, z którymi pracowałem w domu kultury, osobom działającym społecznie we wszystkich formach współpracy z placówką w latach mojej pracy w niej bardzo serdecznie dziękuję i zachowuję ich życzliwość i zaangażowanie we wdzięcznej pamięci!

                                                                                                                                                     Władysław Gromek